Relacja między mną, a rodzicami
Rodzice zawsze kojarzą się z surowymi i suchymi osobami. Tata - głowa rodziny, kontroluje z kim spotyka się jego córka, zarabia pieniądze na rodzinę, z niczym się nie zgadza, ma swój własny męski świat zamknięty w kryzysie wieku średniego. Mama - szyja rodziny, która przebiegle steruje głową i decyduje, w którą stronę głowa się odwróci, kura domowa, dobrze i zdrowo gotująca, kobieta zaradna, wykształcona, ambicja życiowa "bycie matką polką".
To jednak tylko stereotypy jacy są "wzorowi" rodzice. Wiadomo, że w tych czasach każdy ma inny pogląd na życie i każdy wychowuje dzieci po swojemu, co wcale nie znaczy, że wychodzi to gorzej.
Moi rodzice są zupełnie inni niż wzory matki i ojca jakie podałam. Przede wszystkim, wszystkim się wydaje, że młodzież mająca więcej luzu i "wolności" nawet przed ukończeniem pełnoletności, ma młodych nowoczesnych rodziców, którzy prowadzą randomowe, super życie, jakie jest marzeniem każdego nastolatka. To jednak też nie jest nic podobnego w przypadku moich rodziców.
Mam starszą siostrę (Ewa '90.), czyli jest między nami 9 lat różnicy, teraz nieodczuwane, moja mama urodziła ją kilka lat po ślubie. 22 maja moja mama skończyła 50 lat, tata w sierpniu skończy 53. Czyli jak widać nie są najmłodsi, ale najważniejsze, że oboje nie czują się na te lata. Mimo swoich lat wiedzieli jak do mnie podejść przez to, że już wychowali jedną córkę, która aktualnie ma dwójkę dzieci i partnera, którego kocha. Nie było z nią łatwo. W porównaniu do siostry byłam małym aniołkiem, lecz wiadomo gimnazjum zmieniło wszystko, zaczęłam palić, pić, eksperymentować, a zawsze upierałam się, że nie będę się ze wszystkim śpieszyć jak siostra. Rodzice byli na to przygotowani, że pojawi się bunt, więc pozwolili mi na wiele, dzięki temu nie nadwyrężałam ich zaufania, chociaż zdarzały się sytuacje gdzie przeginałam, ale to teraz nieistotne. Mimo spróchniałych roczników moi rodzice zawsze byli bardzo wyluzowani. Nigdy nie mieliśmy wiele pieniędzy, ale mama, która aktualnie utrzymuje rodzinę, zawsze starała się, żeby dom wyglądał przyzwoicie. I tak naprawdę jest. Mały skromny domek, ale nigdy w nim niczego nie brakowało.
Kiedy zaczęłam mieć problemy ze szkołą moja relacja z rodzicami trochę się zepsuła, mama ciągle była zmęczona i przepracowana, a tata miał wszystko gdzieś i nie był typowym ojcem. To mama była i jest głową oraz szyją rodziny, mimo wszystko są wspaniali i wiem, że pomimo kłótni zawsze mogę na nich liczyć.
Jaka była ich reakcja?!
Jak myślicie co zrobiłam? Oczywiście, że nie powiedziałam mamie tego prosto w oczy... Od lat stosowałam "taktykę", dzięki której mama zgadzała się na różne rzeczy, lub lepiej znosiła wiadomości, które jej przekazywałam i aż w 89% osiągałam sukces, lub unikałam kary. Wiem, że to zabawne i niedojrzałe. Mam na myśli to, że zawsze pisałam jej sms-y, ale tym razem zobaczyłam, że jest online na facebook'u. Najpierw napisałam, że ją kocham i żeby nie złościła się za wszystko co złego w życiu zrobiłam. Potem odważyłam się i napisałam, że jestem w ciąży. O wszystkim poinformowałam ją od razu po zrobieniu testu, była zła. Wręcz nie dopuszczała do siebie takiej myśli, ale czy to dziwne? Nie! Gorzej jakby powiedziała, że super, wtedy pomyślałabym, że się o mnie w ogóle nie martwi. Potem zadzwoniła do mnie i już rozmowa toczyła się bez zbędnych negatywnych emocji. Następnego dnia wróciłam do domu i mój tata miał imieniny. Siedział w kuchni, a ja do niego podeszłam i powiedziałam, że mam dla niego prezent w postaci bycia dziadkiem po raz trzeci, a on na to A co Ewa jest w ciąży?, a ja zaczęłam się śmiać i powiedziałam, że to JA. Oczywiście cieszą się tym, że będą mieli kolejnego wnuczka, bądź wnuczkę, ale pisząc to wszystko wydaje się takie łatwe, jednak nie jest.
Mimo śmiesznych i nietypowych reakcji moich rodziców, bardzo to przeżyli, a w szczególności tata, który tego w żaden sposób nie okazywał i wciąż tego nie robi. Minęły cztery tygodnie od tego jak wszyscy wiemy o naszym małym szczęściu, myślę, że rodzice wciąż oswajają się z tą sytuacją. Niczego to teraz nie zmieni, a nawet nie chciałabym, żeby zmieniło się cokolwiek, ale bardzo mi jest przykro, że kolejny raz ich zawiodłam, ale udowodnimy im z czasem, że młodość nie oznacza nieodpowiedzialność.
Jestem młoda, ale czuję w sercu, że będę lepszą mamą, niż większość kobiet planujących dzieci np. po trzydziestce...
Jednak świetną zmianą jest to, że relacje z rodzicami są o wiele lepsze niż wcześniej i wiem, że będą coraz lepsze. Pamiętajcie jednak, że moja sytuacja różni się od innych ciąż, przecież jestem niepełnoletnia. Gdybym powiedziała im, że jestem w ciąży, za 5 lat na pewno inaczej by zareagowali, ale nie żałuję tego, że niebawem (a jednak to tak długo, bo aż 6 msc) narodzi się owoc miłości, tej pierwszej i mam nadzieję, że ostatniej :)
DO INNYCH MM:
Zachęcam Was, żebyście napisały jak Wasi rodzice reagowali, kiedy przekazywałyście im wieści na temat ciąży.
MM
Pierwszy dowiedział sie tata. Przez telefon bo akurat był za granica. Jakoś poszło. Chwile nic nie mówił. Ale ta chwila trwała dla mnie wiecznie. Gorzej bylo z mamą. Ona była na miejscu. W pierwszym szoku mówiła że zmarnowałam sobie życie. Później do mnie przyszła i powiedziała ze sobie poradzimy. Gdy przyszedł już czas porodu ona była ze mna. A gdy go tylko zobaczyła to zaraz była zakochana, uwielbia Igora. 😀😀
OdpowiedzUsuńMam 22 lata, ale uważam, że mogę zaliczyć się do MM :D Moje relacje z rodzicami były różne, tak naprawdę dopiero po ślubie Mama zrozumiała, że jej najmłodsza córka już dorosła i ma swoje życie. O ciąży najpierw dowiedział się Mąż. Któregoś dnia zadzwoniła Mama, powiedziałam jej, nie okazywała wielkiej radości, kiedy trafiłam do szpitala w 14tc. na powstrzymanie, zadzwoniłam do niej, poczułam w jej głosie coś dziwnego. Odczułam tak jakby chciała mi udowodnić, że bycie matką nie jest proste i może nie dam sobie rady? 'To wszystko nie jest takie proste jak się wydawało' - powiedziała coś w tym stylu. Jednak, kiedy Mała przyszła na świat, Mama przyjechała do szpitala i pierwsze co zrobiła, wzięła ją na ręce i wycałowała, była taka szczęśliwa... A Tata.. O ciąży nawet ze mną nie rozmawiał, a kiedy wyszłam ze szpitala i przyjechałyśmy pierwszy raz do rodziców, tato nawet na nią nie spojrzał. Przykro mi było, bo to, że zawsze mieliśmy nie ciekawe relacje, to nie znaczy, że ma tak się zachowywać w stosunku do wnuczki. Teraz jak Mała ma już 10 tyg. To i dziadek zaczyna pomału się z nią bawić itp. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa zaszłam w ciąże już będąc dorosła więc akurat moja mama bardzo z tego faktu się ucieszyła. Myślę, że bez znaczenia jest czy kobieta ciężarna jest starsza czy młodsza lecz powinny one czytać https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/6-tydzien i analizować każdy tydzień połogu.
OdpowiedzUsuń