Nieobecność niestety była nieunikniona, bo mam teraz mniej czasu, zaczynam pracę i niedługo podzielę się z Wami czym się zajmuję.
Wczoraj bardzo bolał mnie brzuch, nawet gorzej niż w czasie okresu, a moje miesiączkowanie zawsze było bolesne. Dostałam krwawienia, więc pojechałam do szpitala. Na szczęście wszystko było w porządku. Przyczyną bólu było minimalne rozwarcie, które samo się zmniejszyło, prawdopodobnie pojawiło się przez kaszel, bo wciąż jestem przeziębiona. Na szczęście już nie gorączkuję.
Dzisiaj zaczęłam 11 tydzień. Pomimo tego moja kruszynka ma równo 3,66 cm i jest z nią wszystko w porządku. Jestem podekscytowana tym, że już za miesiąc będę mogła dowiedzieć się jakiej płci jest maleństwo. Jako typowo kobieca i dbająca o siebie dziewczyna oczywiście marzę o córeczce, ale jeśli będzie synek to najważniejsze, żeby bobas był zdrowy. Zdenerwuję się jak będę długo nie znała płci, bo czasem nic nie widać.
Badania prenatalne będę miała na szczęście za darmo, ponieważ mąż przyjaciółki mojej mamy, który jest ginekologie, podjął się tego, co mnie bardzo cieszy. Martwi mnie to, że teraz może być wszystko w porządku, a po porodzie okaże się, że dziecko nie jest zdrowe. Różnie bywa, jednak mam nadzieję i ciągle sobie tłumaczę, że dzidzia z takimi genami musi być zdrowa! hehe :)
Pomimo upływających szybko tygodni i tak wszystko mi się dłuży, ale zawsze mogło być gorzej. Mogłabym mieć mdłości, wymiotować, a jednak mam nadzieję, że już mnie to ominie. Na razie ciągle śpię i jem. Jednak mam już na tyle sily, żeby podjąć się jakiejś pracy. Zająć się czymś po prostu i nie przesiadywać tylko na facebooku oglądając jednocześnie "Ukrytą prawdę".
Humorki wciąż dają znaki, a różne symtomy ciążowe czasem przynoszą wstyd. Mam na myśli, że dzisiaj na rozmowie o pracę miałam katar i nie odzywałam się, bo miałam wrażenie, że gluty z nosa zaraz mi wypłyną. a wstyd mi było przepraszać i wydmuchiwać nos... Albo idąc ulicą puściłam bąka, bo myślałam, że nikogo za mną nie ma, ale myliłam się. Nigdy nie było mi tak wstyd. Wkurzam się też zachowaniem ludzi. Stoję nad facetem w tramwaju i w głowie gadam do siebie "jak on tak może? przecież jestem kobietą, w dodatku ciężaną powinien ustapić mi miejsca". Wiadomo, że ciąży jeszcze nie widać, ale niestosowne jest według mnie po prostu, że kiedyś każdy facet ustąpił miejsca kobiecie, a teraz?? To rzadkość. Co się dzieje z tym światem... w ciąży przez hormony dostrzegam dużo zjawisk, których wcześniej nie widziałam, albo mnie najzwyczajniej w świecie nie obchodziły. Teraz widzę faceta, ktory wcale nie musi być homo, a jednak wygląda jak gej. Nie wiem czy widziałyście gdzieś spodnie, które po złączeniu nóg, lub staniu prosto wyglądają jak spódnica maxi, ale właśnie takie spodnie miał pewien FACET. To nie był gówniarz, to był przynajmniej 40-latek... Żenada. Widzę też wszystkie owoce, wcześniej patrzyłam na słodycze, a teraz zamiast naciagać mojego ukochanego na słodkości to pakuję mu cały koszyk owoców, które jem. Hmm, w sumie tego nie można nazwać jedzeniem, bo ja po prostu wszystko pochłaniam. Zjawiskiem, które najbardziej mnie szokuje jest to, że moje zwierzęta (3 koty, 3 psy, 3 szczury) naprawdę mnie kochają i nie wiem jak sobie poradzą jak pojawi się kolejny domownik. Będą myślały, że to kolejne zwierzątko, które ma pierwszeństwo do wszystkiego. Będę się czuła teraz jak matka stada, o które muszę dbać, mimo, że wcześniej też czułam się jak mama moich zwierzaków.
Płaczę cały dzień, następnego krzyczę na wszystkich do okoła, a moja złośc emanuje nawet na ulicach Warszawy. Do tego dochodzą obawy, stres.
MM